Zdaniem ekspertów, wojna toczy się z mozołem, ale powoli, powolutku, ze skutecznością prymitywnego tarana Soviet zdobywa ukraińskie terytoria.
Nowy ruski głównodowodzący jest realistą, porzucił rojenia o nadzwyczajności i sile "drugiej armi świata", stosuje prymitywną metodę Żukowa, najpierw ostrzał rakietowo artyleryjski, potem natarcie. Czyli total wojna po której zgliszcza jeno i płacz matek oraz dzieci. No cóż wojna brutalna jest i tylko skuteczność się liczy! Pod piekielną nawałą ogniową, Ukraińcy cofają się krok po kroku, wszak nie mogą pozwolić sobie na wielkie straty.
I tak to się toczy. Aby osiągnąć sukces, zwycięstwo, nie można bez przerwy bronić swych rubieży, w pewnym momencie trzeba przejąć inicjatywę strategiczną i przejść do ataku! Jeśli Ukraina nie dostanie czołgów, artylerii i rakiet, ciężko będzie! Ech!
PS. Wciąż mam cichą nadzieję na ukraińską siurpryzę, tak w okolicach Dnia Pabiedy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz