O pontyfikacie Franciszka zdanie określone mam! Nie opiera się ono na mej płytkiej wierze prostaczka, ale wynika ze starannej lektury, publikacji krytyków obecnego Papieża. Kto zainteresowany mymi przemyśleniami, kieruję do swego bloga w Salonie 24.
Dziś jednak w tamacie szczególnym i sprawie w której zgłaszam votum separatum wobec totalnych krytyków zmian wprowadzonych na Soborze Watykańskim zapoczątkowanych za pontyfikatu Jana XXIII, a sfinalizowanych za Pawła VI.
Mądry, zapewne jeden z najbystrzejszych hierarchów obecnego Kościoła, Carlo Maria Viganò, Arcybiskup, wielki krytyk Franciszka oraz totalny przeciwnik szaleństwa covidowego, w swym kazaniu bożonarodzeniowym, po raz kolejny krytykuje reformę mszy św, wprowadzoną decyzją Vaticanum II i obarcza ją o całe zło jakie dotknęło Kościół w ciągu ostaniego półwiecza. Msza rytu trydenckiego jawi się w jego przekazie jako cudowne lekarstwo na Zło współczesności!
Mam zgoła inne zdanie i mówię to stanowczo! Należę do ostaniego pokolenia, które pamięta czas wprowadzania reformy! Chrzest oraz lata dziecięctwa, czyli pierwsze świadome uczestnictwo w mszy świętej, to niezrozumiałe dla pacholęcia formułki oraz postać księdza celbransa odwróconego do wiernych plecami.
Przed pierwszą komunią, zmiany, zmiany, zmiany, cały obrządek w zrozumiałym języku, a ksiądz za stołem ofiarnym, zwrócony twarzą do wiernych. Pamiętam, nie żebym jakoś specjalnie przeżywał, ale świadkiem uczestniczącym byłem.
Korzyści płynące z reformy, widoczne gołym okiem, ilu było wiernych, klepiąciacych łacińskie formułki, komplenie bez zrozumienia, większość! Sens modlitwy - ofiary, mógł dotrzeć do nas prostaczków dopiero za sprawą przemian!
To nie nowa formuła mszy świętej wprowadziła zamęt w Kościele, ale szaleństwa otaczającego nas świata! Tematu rozwijał nie będę, bo nie miejsce, natomiast w kwestii przekonanie mam mocne!
Zupełnie inną sprawą pozostaje, totalna walka Franciszka z mszą rytu trydenckiego. Wszak msza łacińska, dla ogółu wiernych naszego świata, to język uniwersalny, język wspólny dla wszystkich katolików na ziemi! W jakim rycie powinno się odprawiać mszę dla wielojęzycznej wspólnoty katolików? Wszak łacina, to swoisty angielski dla nas rzymskich chrześcijan! W jakim uniwersalnym języku powinno się odprawiać ofiarę wspólną, dla Chińczyka, Hindusa, Grenlandczyka, Polaka, Żyda, Francuza?!
Rugowanie łaciny przez Franciszka, po jej rozsądnym powrocie za sprawą Wielkiego Papieża Benedykta XVI, to policzek dla wszystkich katolików!
Powrót "trydentu" do parafii, czyli decyzji proboszczów o jej odpawianiu, to sprawa wielce istotna dla przyszłości Kościoła.
PS. Prywatny wspominek w kwestii, ale jakże znamienny.
Lata 70. ubiegłego wieku, mój Ojciec, inżynier elektryk, parafianin, służący swą wiedzą i bezinteresownym zaangażowaniem podczas odbudowy Kościoła św. Stanisława Biskupa w Gdańsku, wielce poważany przez ówczesnego Księdza Proboszcza Andrzeja Rurarza.
Ksiądz Proboszcz doskonale znał wielki sentyment Ojca, do mszy łacińskiej.
Niedziela, 7 rano, początek mszy świętej. Celebrans Ks. Rurarz, pod chórem, zauważa mego Tatę, w mig zmiena formułe i informuje wszystkich zgromadzonych wiernych, dzisiejsze msza święta odprawiona zostanie po łacinie! Piękne! Współcześnie ZAKAZANE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz